czwartek, 27 marca 2014

cytat dnia

"Czasami odczuwam ponurą satysfakcję na myśl o tym, że mój nastolatek też będzie miał kiedyś swojego nastolatka." P.Burns


niedziela, 23 marca 2014

Andrzej Sapkowski - Sezon burz



Nie jestem wielbicielką Sapkowskiego. Wiele lat temu przeczytałam opowiadania o Wiedźminie. Podobały mi się, ale po sagę nie sięgnęłam, chociaż 2 tomy na półce leżą...
Kiedy Mąż przyniósł do domu najnowszą produkcję Sapkowskiego, chętnie ją przeczytałam. I znowu z przyjemnością. "Sezon burz" to bardziej ciąg powiązanych ze sobą opowiadań niż zwarta powieść. Soczysty, wręcz mięsisty język. Konkretnie zarysowane postaci. Dynamiczne opisy walk. Szczypta liryzmu... Nie dziwi, że stwarzając wiedźmiński świat, Sapkowski stał się królem polskiego fantasy, chociaż książka nieco ciągnie mizoginią autora (czego nie pamiętam z opowiadań, ale generalnie niewiele z nich pamiętam ;-) oprócz Jaskra, bo to postać rewelacyjnie narysowana). Być może czas nadrobić zaległości i dać się wciągnąć w przygody Wiedźmina...

Andrzej Sapkowski
Sezon burz
Wydawnictwo SuperNOWA, listopad 2013
404 str.

sobota, 22 marca 2014

Alessandro D'Avenia - Biała jak mleko, czerwona jak krew


Znowu sięgnęłam do biblioteczki Córki (lubię tam zaglądać, potem mamy kolejny temat do rozmowy) po książkę, którą, co tu ukrywać, sama wybrałam.
Tym razem spotkała mnie niespodzianka, bo bohaterem i narratorem jest 16-letni chłopak - Leo.
Książka jest fajnie, lekko napisana, trochę w bałaganiarskim stylu, ale nie jest ani bałaganiarska, ani lekka, choć czyta się ją łatwo.
Leo jest takim sobie zwyczajnym nastolatkiem. Nienawidzi szkoły, nie szanuje nauczycieli, pozjadał wszystkie rozumy, żyje własnym życiem, jest kopalnią złotych myśli w stylu "Greka jest dla ucznia jak otręby - trudna do przełknięcia i wydalana natychmiast po sprawdzianie, bez przenikania do organizmu", "...nauczyciele reprezentują gatunki chronione, co do których masz nadzieję, że wkrótce całkowicie wymrą" albo "Ignorancja jest jednak najwygodniejszym stanem, jaki znam. Kojarzy mi się z tapczanem przed telewizorem". Jednocześnie zadziwiająco dużo w nim uczuć do rodziców (chociaż też podszytych nastoletnią arogancją). Leo doświadcza różnych rodzajów miłości, uczy się rozpoznawać uczucia, musi się zmierzyć z potworną chorobą ukochanej i nade wszystko własnymi emocjami. Czasem bywa bardzo dziecinny, czasem zaskakująco dojrzały. A nade wszystko wydaje się wiarygodny.
Nie wiem jak tę historię odbierają nastolatki, Córka jeszcze po "Białą jak mleko..." nie sięgnęła. Ja się popłakałam, bo Beatrice obudziła mnóstwo lęków drzemiących pewnie w każdej matce... ale nie chodzi o budzenie potworów. To opowieść, która dotyczy ważnych uczuć: miłości, sympatii, zaufania, szacunku... w wielu wymiarach i postaciach.   

Alessandro D'Avenia
Biała jak mleko, czerwona jak krew
tyt. oryginału: "Bianca come il latte, rossa come il sangue"
przekład: Alina Pawłowska
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2011
312 stron

piątek, 14 marca 2014

Dzień liczby pi

Zabawny pomysł:
http://virtualo.pl/
Oczywiście się nie powstrzymałam, szczególnie że na Świecie Czytników pojawił się dodatkowy kod rabatowy ;-) i wcale nie 3,14.

W Dniu Faceta (podobno taki jest 9ego czy 10ego marca) z kolei ebookpoint rozbawił mnie okrutnie. Najwyraźniej ktoś śledził dyskusję pod 8-marcowymi promocjami:
bo następnego dnia cóż widzimy? Otóż promocję na "Budowę i remont domu". Mąż kazał mi natychmiast nabyć drogą kupna. A zipper oczywiście się obruszył.
Ekipa Ebookpoint zbiera kolejny punkcik za poczucie humoru :)

czwartek, 13 marca 2014

Thereh Mafi - Dotyk Julii i Sekret Julii

"Dotyk Julii" dostałam od Córki z rok temu jako lekturę dla nas obu. A niedawno przeczytałam również drugą część - "Sekret Julii".
"Dotyk..." to kawałek przyzwoitej postapokaliptyczniej młodzieżówki z ładnie, choć trochę infantylnie, zarysowanymi postaciami i interesującym, ledwo naszkicowanym, dość przerażającym tłem. 
Intrygujący był dla mnie pomysł z wykreślanymi słowami, wprowadzający atmosferę niepewności, niezdecydowania, czy wyparcia. Zabrakło mi za to zakotwiczenia otoczenia, wyjaśnienia dlaczego jest takie, jakie jest.
Rozwinięcie akcji w "Sekrecie Julii" jest konsekwentne, ale nie wnosi niczego interesującego do opisu świata, w jakim przyszło żyć bohaterom, co więcej mały światek zamkniętej w podziemiach Julii zaskakująco przypominał mi ten znany już z "Kosogłosa".
Główna bohaterka jest bezwolna, niezdecydowana i zapatrzona w siebie. Trochę to irytujące, ale sądzę, że zarówno bohaterka, jak i fabuła nastolatkom się podoba. W końcu ona jedna: piękna i niedotykalna; a ich dwóch - zakochanych w niej, również niezwykłych, przystojniaków... Mmm... Jakie to romantyczne ;-)
Moją uwagę bardziej przyciągał drugoplanowy Kenji.
Było też kilka smaczków, znanych wprawdzie od lat, ale mi się podobają, ot takie na przykład: "Niewymuszony uśmiech Castle'a tanecznym krokiem wchodzi do pokoju".
Jak dla mnie "Sekret Julii" nie powienien powstać, ale skoro już powstał, to można go przeczytać. Zapewne sięgnę także po 3ą część choćby po to, żeby sprawdzić jak autorka rozwikła miłosny trójkąt i w nadziei, że doda trochę ikry i zdecydowania swojej tytułowej bohaterce. 
W kolejce czekają także nowelki umiejscowione pomiędzy kolejnymi tomami, a pisane z punktu widzenia Adama i Warnera. Ciekawe czy doczekają się tłumaczenia, bo na rynku amerykańskim mają za zadanie, jak mniemam, podtrzymać zainteresowanie czytelników aż do pojawienia się kolejnej części.
No i oczywiście szykuje się film. A pewnie nawet 3 filmy ;-) Kasa się kręci, target osiągnięty.
Tahereh Mafi
Dotyk Julii
tyt. oryginału: "Shatter Me"
Sekret Julii
tyt. oryginału: "Unravel Me"
przekład: Małgorzata Kafel
Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2012, 2013
seria Moondrive
s. 330 + 400

i kolejny Book Rage

Nie wiem, czy moje klimaty. Książki ustawiły się w długiej kolejce i będą czekać na lepsze czasy.
Nie ukrywam, że kupuję także (a może przede wszystkim) dla idei, która warta jest wsparcia. Można wpłacić złotówkę, 2, 5 zł.
Pakiet "Demony Grabińskiego" w Book Rage dostępny będzie jeszcze tylko przez 12 dni.

poniedziałek, 10 marca 2014

Caitlín R. Kiernan - Tonąca dziewczyna

Uff... wreszcie za mną. Jakoś tak trzy tygodnie męczyłam się z "Tonącą dziewczyną". Nie, żeby to bardzo zła książka była. Nie jest też specjalnie trudna. Za to jest ciężka, wręcz przytłaczająca. Zarówno opisana w niej jawa jak i sen mąją nieprzyjemny posmak koszmaru, więc niełatwo się w nich zanurzyć. Szaleństwo wyziera z każdej strony - nieuładzone, nieprzyjemne, odrażające, przerażające, ale momentami niepokojąco logiczne
Daty, cytaty, wizje, magia, zaklęcia, sny, obrazy, syreny, wilk(ołak)i , homary, wodorosty, ptaki, nieokreślone... i jeszcze kawałeczki codziennej normalności wymieszane w schizofrenicznym umyśle bohaterki (autorki?), podane z sugestią, że szaleństwo jest zaraźliwe. Brrr...
Reporterskie niemal życiorysy i twórczość fikcyjnych Saltonstalla i Perraulta wzbudziły mój szacunek, a ich wkomponowanie w nasilający się epizod psychotyczny, o dziwo, dodało (o)powieści wiarygodności. Podobnie jak poszukiwanie lipcowej/listopadowej i prawdziwej Evy. Niestety zakończenie wywołało refleksję: po cholorę przeczytałam autoterapeutyczny wytwór schizofreniczki? Czy po to by przypomnieć sobie, że pamięć jest twórcza, a nie odtwórcza i trzeba się pogodzić z nierozróżnialnością prawdy i faktów? Może. 
Tym niemniej, nie żałuję lektury, a książka pozostaje na półce.

Caitlín R. Kiernan
Tonąca dziewczyna
tyt. oryginału: The Drowning Girl: A Memoir
przekład: Paulina Braiter
Wydawnictwo MAG, styczeń 2014
seria: Uczta Wyobraźni

piątek, 7 marca 2014

ups... już jest na półce - i co teraz?

Dziś Woblink wygląda wdzięcznie i kobieco. Wokół mnóstwo "babskich" promocji. Aż dziw, że genderyści nie wrzeszczą. A może jeszcze do mnie ten wrzsk nie dotarł, Dzień Kobiet wszak dopiero jutro.
Ja jednakowoż o Woblinku i innych podobnych chciałam...
Otóż w ubiegłym tygodniu rzuciłam się na jakieś promo i kupiłam "Dotyk Julii". Kliknęłam, sfinalizowałam, przechodzę do biblioteczki, żeby od razu pobrać i cóż widzę:
Jest już na półce. Zezłościłam się na siebie, że w swojej bibliotece Calibre nie sprawdziłam, po czym napisałam do Woblinka z prośbą o pomoc. Przemiła pani Katarzyna, z którą już nie raz korespondowałam w sprawie troszkę podobnej i jeszcze dodatkowo drm-a, bardzo szybko odpisała, że oczywiście plik wymienią na inny, przy czym granicą jest cena 11,25 zł, bo tyle zapłaciłam za "Dotyk...". Wszystko pięknie, tylko cena wyjściowa "Dotyku..." to 25 zł, kupiłam go w promocji i właściwie oczekiwałabym, że mogę wybierać wśród książek do tej właśnie kwoty przynajmniej w obrębie wydawnictwa, ale niestety. Wcześniej miałam podobną sytuację, ale nie grymasiłam wcale, bo kupiłam tę samą książkę w Woblinku i ebookach.Allegro. Woblink poszedł mi na rękę i wymienił plik. Duża uprzejmość.
Teraz jednak czuję się nieco rozczarowana. Woblink ma wyłączność na publikacje Znaku i, jak mi się wydaje, Otwarte. W żadnej innej e-bookowni nie mogłabym kupić "Dotyku Julii". Miałam ją już na półce. Oczywiście mogę mieć kaprys i z niewiadomych powodów kupować po raz kolejny tego samego e-booka. Mogłabym na przykład podarować go komuś, o ile w ogóle z poziomu biblioteki byłaby taka możliwość, ale nie ma. Niezależnie od wszelkich kaprysów oczekiwałabym, że wyskoczy mi  przed oczy okienko z informacją, że taka pozycja znajduje się już na mojej półce. Dla schowka jest to możliwe, więc dlaczego nie dla biblioteczki?
Rzuciłam się sprawdzać, czy w innych księgarniach również tak łatwo zdublować e-booka. W Virtualo, bez dodatkowych komunikatów zostałam przekierowana do płatności. W Publio i Nexto to samo.
I wreszcie jest! Ktoś pomyślał:
Pojawił się komunikat. Książki w obu przypadkach zostały usunięte z koszyka i słusznie. Nie mam prawa odsprzedać podpisanych mną plików. Książki, które chciałabym komuś podarować muszę kupić nieco inaczej.
Póki co punkt dla ebooków.Allegro i ebookpoint.
I prośba do pozostałych: zróbcie coś, żeby zdublowanie e-booka w obrębie Waszej ebookowni nie było możliwe. Albo przynajmniej nie było tak proste.