piątek, 1 maja 2015

Zygmunt Miłoszewski "Umrzeć przed śmiercią"



"Przyzwyczaiłem się [...]. Do czasów kiedy spacer do lasu oznaczał chwile ciszy i samotności, a nie robienie zdjęć rudej wiewiórce po to, żeby w tej samej chwili mogli zwierzątko obejrzeć wszyscy bliżsi i dalsi znajomi. I żebyśmy resztę spaceru spędzili, czytając, co sądzą o naszej wiewiórce. I co sądzą o sądzeniu tych, którzy sądzili przed nimi."

Zygmunt Miłoszewski
Umrzeć przed śmiercią

Do pobrania za darmo w Audiotece.

Bardzo fajnie napisane, świetnie przeczytane przez Andrzeja Chyrę.
Trudny do przejścia wstęp o genezie opowiadania.


sobota, 28 marca 2015

Ostatnie chwile ebooków.Allegro

To już ostatni moment, by pobrać wszystko, co na półkach zalega... Tylko do 31ego marca.
Szybko, szybko...



Trochę mi szkoda, bo maksymalnie zabugowane ebooki.Allegro (chociaż może był to jakiś świadomy zamysł) bardzo mocno wzbogaciły moją biblioteczkę w książki zacne i rozrywkowe w cenach nieprzyzwoicie niskich.

środa, 18 marca 2015

Hmmm...

Jeśli wróci się do korzeni idei, to ni z tego ni z owego może się okazać, że Chrystus był lewakiem. A może nawet, o zgrozo, komunistą...



czwartek, 12 lutego 2015

Duble

Publio zaskoczyło mnie graficznie:


Przypomniały mi się okładkowe duble zebrane przez Gosiarellę. Niestety mogę też dodać coś od siebie, chociaż jestem pewna, że te dwa tytuły nie wyczerpują tematu tej jednej okładki...


Lela ponad Yankee

W szaleństwie zapachowym stałyśmy się z Córką niemal stałymi gośćmi Pracowni Przytulności. Tym razem przyciągnęły nas tam woski "Lela" własnej produkcji właścicielki Pracowni. Skusiłyśmy się na 2 zapachy z 4 aktualnie dostępnych i od razu przetestowałyśmy "Bursztynowy szlak".



Co tu dużo gadać: to była miłość od drugiego niucha. Od drugiego, bo zapach rozwijał się bardzo powoli. Przez dłuższy czas myślałam nawet, że jest zbyt delikatny, bo kiedy cały wosk już się roztopił, trzeba było zawisnąć nad kominkiem, żeby cokolwiek poczuć, ale po kilku minutach zapach wypełnił całe przestronne i wysokie pomieszczenie. Kompozycja "Bursztynowego szlaku" ogromnie mi się podoba: świeża i ciepła jednocześnie, pozbawiona męczącego słodkiego tła. Córce również przypadła do gustu. Tym razem zdanie Męża nie zostało wzięte pod uwagę. Upodobania bywają wszak różne.
Ostatnim testem było usunięcie wosku z kominka: bezproblemowe.
W kolejce już czeka "Pani Lela", a Córka ma za zadanie dokupić "Bursztynowy szlak" zanim się rozejdzie fama po mieście jaki to fajny zapach ;) 
Mam nadzieję, że proporcje są starannie zapisywane i poszczególne kompozycje będą powtarzalne. A może to będą króciutkie serie?

czwartek, 15 stycznia 2015

Gillian Flynn "Zaginiona dziewczyna"

Kolejna okropna książka. Nie, że zła. Jest dobrze napisana soczystym, barwnym, choć jednocześnie wulgarnym językiem. Jest mocno przewrotna i do bólu współczesna - z opisem nas samych nastawionych na sukces, łatwe przyjemności, nieradzących sobie z trudnościami, bo przecież wszystko ma być pięknie, jak w reklamach. Porażający opis ewolucji małżeństwa, erozji uczuć, uwikłania w sieć niezdrowych relacji i wielopoziomowych kłamstw wywołuje odrazę, ale jednocześnie wartka akcja wciąga. Brrr...


Cytaty:

"nie stworzono takiej aplikacji, która zapewni rausz po bourbonie w upalny dzień w chłodnym, ciemnym barze. Na świecie zawsze będzie zapotrzebowanie na drinki."

"Wydawało mi się, że nie ma już do odkrycia nic nowego. Nasze społeczeństwo było całkowicie rujnująco naśladowcze. Stanowiliśmy pierwsze istoty ludzkie, które niczego nie zobaczą po raz pierwszy. Gapiliśmy się na cuda świata tępym wzrokiem, rozczarowani. Mona Liza, piramidy, Empire State Building. Zwierzęta z dżungli przypuszczające na siebie atak, rozpadanie się odwiecznych lodowców, wybuchy wulkanów. Nie przypominam sobie żadnej niezwykłej rzeczy widzianej na własne oczy, której bym nie porównywał do filmu albo programu telewizyjnego. Pieprzona komercja. Znacie tę okropną śpiewkę zblazowanych: Widzieeeeliśmy to. Rzeczywiście wszystko widziałem, a najgorsze jest to, co sprawia, że mam ochotę palnąć sobie w łeb: doświadczenie z drugiej ręki jest zawsze lepsze. Ujęcie bywa wyrazistsze, obraz ostrzejszy, kąt, pod jakim kamera filmuje, i ścieżka dźwiękowa oddziałują na moje emocje w sposób, w jaki rzeczywistość już nie potrafi. Właściwie nie wiem, czy jesteśmy jeszcze ludźmi, ci z nas, którzy są jak większość z nas, którzy dorastali z telewizją, filmami, a teraz jeszcze internetem. Jeśli ktoś nas zdradza, wiemy, jakie słowa wypowiedzieć; gdy umiera ukochana osoba, wiemy, jakie słowa wypowiedzieć. Jeśli chcemy odegrać ogiera, cwaniaczka albo głupka, wiemy, jakie słowa wypowiedzieć. Wszyscy korzystamy z tego samego wyświechtanego scenariusza.
W tych czasach bardzo trudno być osobą, po prostu prawdziwą, rzeczywistą osobą, a nie zbiorem cech charakteru wybranych z pojemnego automatu z charakterami.
A skoro wszyscy odgrywamy jakieś role, nie może istnieć coś takiego jak bratnia dusza, bo przecież nasze dusze nie są oryginalne.
Doszło do tego, że wydaje się, jakby nic nie miało znaczenia, bo nie jestem prawdziwą osobą i wszyscy inni też nie.
Zrobiłbym wszystko, by znów poczuć się rzeczywisty."

"Fajna Laska. Mężczyźni zawsze uważają, że to zdecydowany komplement, prawda. Jest fajną laską. Oznacza to, że jestem seksowną, błyskotliwą, dowcipną kobietą, która uwielbia piłkę nożną, pokera, świńskie dowcipy i bekanie, która bawi się w gry wideo, pije tanie piwo, lubi orgietki we troje i seks analny, i wpycha sobie do gęby hot dogi i hamburgery, jakby była ochoczą ofiarą największego na świecie kulinarnego gwałtu zbiorowego, ale udaje jej się o dziwo wciąż nosić rozmiar XS, ponieważ fajne laski są przede wszystkim seksowne. Seksowne i wyrozumiałe. Fajne Laski nigdy się nie wściekają, one tylko uśmiechają się z pewnym rozczarowaniem, ale też miłośnie, i pozwalają swoim mężczyznom robić, co im się podoba. Masz mnie gdzieś? Nic nie szkodzi. Jestem Fajną Laską.
Mężczyźni rzeczywiście sądzą, że taka dziewczyna istnieje. Może dają się oszukać dlatego, że tak wiele kobiet chce się pod nią podszywać. Bardzo długo Fajna Laska działała mi na nerwy. Widziałam różnych facetów – przyjaciół, współpracowników, obcych – którzy dostawali bzika na punkcie tej udawaczki. Korciło mnie, by usadzić tych kolesiów i spokojnie powiedzieć: Nie jesteś na randce z prawdziwą kobietą, jesteś z kobietą, która widziała zbyt wiele filmów; ich scenariusze napisali nieporadni społecznie mężczyźni, pragnący wierzyć w to, że taka kobieta istnieje i mogłaby ich pocałować. Mam ochotę chwycić takiego nieszczęśnika za klapy albo torbę i powiedzieć: Ta suka tak naprawdę nie lubi chili dogów – nikt aż tak za nimi nie przepada! A Fajne Laski są jeszcze bardziej żałosne: one nawet nie udają, że są kobietami, którymi chcą być, one udają kobiety, jakich pragną mężczyźni. A, i jeśli nie jesteś Fajną Laską, błagam, byś nie wierzyła w to, że twój facet nie pragnie Fajnej Laski. Oczywiście może chodzić o jakąś inną jej wersję – jeśli on jest wegetarianinem, Fajna Laska będzie lubiła tofu i miała świetny kontakt z psami. A jeśli on jest wyluzowanym artystą, Fajna Laska może być wytatuowaną okularnicą, która uwielbia komiksy. Są różne wariacje wystawy sklepowej, ale wierzcie mi, on pragnie Fajnej Laski, która, ogólnie rzecz ujmując, lubi to samo co on, i nigdy, kurwa, nie narzeka.
... Wkrótce Fajna Laska stanie się standardem. Mężczyźni uwierzyli w jej istnienie – nie jest tylko wymarzoną dziewczyną, jedną na milion. Każda ma być taka, a jeśli ty nie jesteś, to znaczy, że z tobą jest coś nie tak."



Gillian Flynn
Zaginiona dziewczyna
tyt. oryginału: Gone Girl
przekład: Magdalena Koziej
Wydawnictwo G+J, 2013
w wersji papierowej 652 strony
8/10

opis z LC

środa, 14 stycznia 2015

VanderMeer w Woblinku bez promocji

Uff, wreszcie się doczekałam. Od początku fajnie było w Virtualo i Publio, rewelacyjnie zaczął rok Ebookpoint, ale przyjaźniejszych ruchów w Woblinku jakoś nie widziałam (no może oprócz "Szumu", na który skusiłam się już wcześniej). I znienacka, proszę, premiera "Ukojenia" bez promocji.


W Świecie Czytników od dawna były narzekania, że premiery pojawiają się w obniżonych cenach, które uniemożliwiają użycie kodu. Tym razem jest premiera, jest baner, ale cena jest normalna, czyli można użyć kodu. O dziwo, system wstępnie przyjął mi również kod z urodzinowego Promobooka, choć w spisie wydawców na styczeń nie ma Otwartego... Tym samym Woblink udowodnił, że słucha uwag klientów. Szkoda tylko, że posłuchał również narzekań na promocje z serii "bo Woblink jest najtańszy" z setkami książek po 6, 7 lub 10 zł. Chętnie obkupiłabym się teraz np w Lema...
Przyjemne okazało się odkrycie, że Wydawnictwo Dreams (Młoda ma nadal na nich fazę...) trafiło w końcu również do oferty Woblinka, co oznacza możliwość kupienia ich ebooków z 10-złotowym rabatem, a więc największym z dotychczas dostępnych. Niestety ciągle mówimy o zaledwie 3 pozycjach. Nie ma sztandarowej "Księgi portali", bardzo promowanych "Wszechświatów", nie ma również serii o Gwen Frost, której przeczytanie obiecałam Córce. W przypadku Gwen w końcu się pewnie ugnę pod ciężarem presji i ciągłych przypomnień o złożonej obietnicy i ściągnę z gryzonia wersje elektroniczne, bo nie chce mi się dźwigać w torebce kolejnych papierowych cegiełek z półki Córki, ani tym bardziej tracić czas na ich skanowanie i konwertowanie. Wydawca obiecywał przeszło rok temu, że w wersjach elektronicznych ukaże się cała seria Estep, a także wszystkie książki Koryla (bardzo miło wspominam "Urojenie"), ale skończyło się na obiecankach. I tak właśnie wydawcy nie zarabiają na e-bookach.
W Ebookpoint bezbanerkowa promocja premierowej książki z serii "Mroczny zakątek" Smaku Słowa "Śnieg przykryje śnieg". Do tej pory seria mnie nie rozczarowała, choć ze "Wszystkimi drogami..." męczę się od półtora roku.

wtorek, 13 stycznia 2015

Gillian Flynn "Mroczny zakątek"


"Klan Dayów mógł istnieć aż po dziś dzień.
Pech chciał, że syn rodu rudy świr Ben Poprosił szatana o dar ciemnej mocy I zarżnął rodzinę pewnej mroźnej nocy.
Udusił Michelle gołymi rękami Po Debby zostały tylko mokre plamy Na końcu wykończył swą matkę Patty, Odstrzelił jej łeb, wbił w pierś nóż zębaty.
Najmłodsza Libby znalazła ukrycie I żyje do dziś, lecz co to za życie?
(ze wstępu)


Bardzo dobry, świetnie skonstruowany kryminał. Mroczny, nieprzyjemny, odrażający, a jednak wciągający. Jak bagno.






Gillian Flynn
Mroczny zakątek
tyt. oryginału" Dark Places
przekład: Mateusz Borowski
Wydawnictwo Znak, październik 2014
w wersji papierowej 512 stron
8/10
Opis na stronie wydawcy

niedziela, 11 stycznia 2015

Pachnący Wrocław

Kilka razy w tygodniu o świcie wędruję do najbliższej piekarni po świeże pieczywo. Ostatnio w ciemnościach mijam śliczne miejsce: Pracownię Przytulności


Jest to bardzo miłe źródełko nieprzyzwoicie drogich świec i wosków Yankee Candle, Kringle, Busy Bee... pachnących, ręcznie robionych mydeł, oryginalnych dekoracji. Niestety Córka zachorowała na Yankee Candle, a ja razem z nią. Za to Mąż uznał zapachy wydzielane przez kominek za obrzydliwe. Uważajcie Babeczki: faceci na różne "Syropy klonowe" czy "Lukrowane ciasteczka" mogą reagować nerwowo, szczególnie kiedy się dowiedzą, ile kosztuje taki jeden "śmierdziuch".
Przy okazji poszukiwań innych źródeł Yankee, trafiłam do Starej Mydlarni. Kawowy eliksir do kąpieli, który tam kupiłam, skuszona jego cudną kawowością i 20-procentowym rabatem, już czeka, kiedy znajdę trochę czasu na powylegiwanie się w wannie. A przy okazji woski - tarty Yankee Candle kosztują tam 6 zł za sztukę.
Celem sobotniej wyprawy w uliczki Starego Miasta była wizyta w nowootwartym Ładnie Pachnie - następcy Wrocławskiej Mydlarni, zamkniętej z końcem roku. W czasie otwarcia skusił nas 20-procentowy rabat na wszystko. Przy okazji znalazłam wosk, który nawet mężowi przypadł do gustu (za to Córce nie bardzo): "Birchwood" WoodWicka - świeży, delikatny, bardzo przyjemny zapach. Chciałoby się, żeby tak pachniało powietrze i wydaje się, że może tak pachnie gdzieś, gdzie nie ma ludzi...


Nie będę ukrywać, że najbardziej lubię Pracownię Przytulności. 
Oby się utrzymała w naszej noszącej ślady dawnej urody, ale cuchnącej psim łajnem okolicy.

piątek, 9 stycznia 2015

Nowy BookRage i woblinkowe kody

Zajrzałam na ebooki.Allegro, ale powitały mnie komunikatem, że na ściągnięcie plików mam czas do końca marca, więc oczywiście natychmiast je porzuciłam...
Niedawno rozpoczął się kolejny BookRage, tym razem pod tytułem "Czasoprzestrzenie Snerga", po raz kolejny poświęcony jednemu autorowi. Jak zawsze popieram choćby ideowo...



Warto zajrzeć również na stronę BookRage Giveaway z darmowymi e-bookami.



W tym roku nie uległam jeszcze ani razu mojej ulubionej ebookarni. Albo promocje gorsze, albo ja już bardziej książkowo nasycona.
Póki co Młoda nie krzyczy o kolejne "must read", bo ma zapas na czytniku i papierze, więc mam trochę luzu: zaciskam zęby i staram się zamykać oczy na kolejne promocje. Z drugiej strony nie mogę się oprzeć wrażeniu, że e-książki podrożały i trzeba cierpliwie czekać na okazje. Oby się pojawiały.

Sieję bardzo krótkoterminowymi kodami do Woblinka:
lfpkfwos 10.01.2015 19:54
zqxhymcd 10.01.2015 19:54
givnhobc 10.01.2015 19:54
wkvlsisp 10.01.2015 19:54
sftpkiph 10.01.2015 19:54
uervmyjf 10.01.2015 19:54
fcehajvr 10.01.2015 19:54
cenjpawx 10.01.2015 19:54
iyirnyxg 10.01.2015 19:54
fyxxnibc 10.01.2015 19:54
bezgqwxz 11.01.2015 15:26
otryabpn 11.01.2015 15:26
dttwjmcg 11.01.2015 15:26
rgqasqjj 11.01.2015 15:26
xiqryjjz 11.01.2015 15:26
rypxsslx 11.01.2015 15:26
qtuuuvcs 11.01.2015 15:26
badxosfk 11.01.2015 15:26

środa, 7 stycznia 2015

Z Amazona na Kindle'a lub inny czytnik

Korzystając z amazonowej promcji kupiłam "City of Bones" - niech się Młoda uczy angielskiego. E-book pięknie się ściągnął na mojego Kindle'a, ale Córka swojego ma zarejestrowanego na siebie. Po ostatnich aktualizacjach można skojarzyć 2 konta amazonowe jako Family Library, niestety ta funkcja nie chodzi na PW1, którego ma Młoda.
Pozostało Calibre, ale żeby w ogóle mieć możliwość konwersji, jak w przypadku ePub DRM, trzeba skorzystać z narzędzia pośredniego, czyli Kindle for PC, do zainstalowania ze strony Amazonu.
Po zainstalowaniu biblioteczka wygląda bardzo elegancko, książki są w chmurze, kliknięciem można je ściągnąć i otworzyć na komputerze.



Nie o to jednak mi chodziło.
Teraz z biblioteki trzeba zaciągnąć e-booka do Calibre. Naszukałam się długo, bo w toku instalacji nie było (lub nie zauważyłam) pytania o lokalizację biblioteki. Okazało się, że biblioteczka utworzyła się po prostu z dokumentach pod nazwą "My Kindle Content", nazwy plików są nierozpoznawalne



oprócz tych, które trafiły do biblioteczki po zainstalowaniu aplikacji. Udało mi się je jednak prawidłowo rozpoznać po dacie dodania i rozmiarze, a Calibre prawidłowo rozpoznało tytuł i autora. Po konwersji i załadowaniu pliku na czytnik Córki dało się go już prawidłowo odczytać (wcześniej był komunikat o niezgodności czytnika z kontem Amazonu).
Przy próbie pominięcia aplikacji "Kindle for PC", Calibre na próbę konwersji zareagowało protestem.



Mam nadzieję, że pojawi się aktualizacja dla PW1 umożliwiająca skojarzenie bibliotek, bo Córka nie bardzo chce zarejestrować swojego czytnika na moje konto w Amazonie.

wtorek, 6 stycznia 2015

Nowy Rok

Okres przed- i około świąteczny jest dla mnie jak karuzela, a nawet jak wirówka: straszny kołowrót, rzygać się chce, a wysiąść nie można.
Jak to wdzięcznie wyraził Camilleri w "Polu garncarza": "O cholera, zaczynały się te pieprzone święta! On już nie mógł ich znieść, nie z powodu samych świąt, tylko przez to zawracanie dupy z życzeniami, prezentami, obiadami, kolacjami, zaproszeniami i rewanżami. I jeszcze kartkami z życzeniami nowego, lepszego roku, całkiem bezużytecznymi, bo w końcu każdy nowy rok okazywał się trochę gorszy od poprzedniego."
Choć ostatecznie same Święta były bardzo przyjemne, bo gotowanie, mycie garów, uroczyste rodzinne posiłki ominęły mnie szerokim łukiem, a w rodzinnym ciepełku pogrzać się zdołałam. Do tego pyszne jedzonko, spacery w górkach i nawet troszkę śniegu. Całkiem, całkiem.
Prezenty były bardzo udane: uwolnienie od przygotowania Świąt od mamusi, niespodziewanie zdobyty, niedostępny w PL, kalendarz z kotem Simona, a do tego ulubiony peeling kawowy od Córki, od Męża płyta Turnaua, o której nawet nie wiedziałam i na dodatek ulubione likiery kawowe... Córka dostała prezent, który jej się marzył okrutnie, a mnie też bardzo przypadł do gustu: kominek z woskami zapachowymi i teraz eksperymentujemy obie...


Kocisko niestety w Sylwestra raczyło zrobić niemiłą niespodziankę: o godzinie 16ej, patrząc mi głęboko w oczy, pokazało, że sika krwią, więc trzeba było szukać dyżurującego weterynarza. Kocisko oczywiście zakończyło współpracę na pokazaniu, że jest chore, więc od kilku dni codziennie całą rodziną musimy na niego polować, żeby umieścić go w pudle i zanieść do weterynarza.
Przy okazji: jak już musisz zrobić kotu zastrzyk w domu, musisz to zrobić samodzielnie, a jak na kocie przysiądziesz, to on i tak ucieka, wypróbuj umywalkę :) Umywalka sprawdziła się znakomicie: kocisko się w niej układa i można zrobić z nim prawie wszystko, a na pewno nawet 3 zastrzyki po kolei. Ha!


W kwestii ebooków też spotkała mnie niespodzianka: Woblink podarował mi książkę pod choinkę, a ebookpoint ni z tego ni z owego zaczął mi naliczać rabat nawet od cen promocyjnych, chociaż akurat u nich, mimo wielu genialnych ubiegłorocznych promocji, zakupów dużych nie robiłam (cały czas mi się zdaje, że to pomyłka i rabat przepadnie - to tylko 5%, ale cieszy).
Przy okazji również zmierzyłam się z zadaniem, jak podarować ebooka... Wrzuciłam potajemnie Młodej na Kindle'a "Gastrofazę" (ma ostatnio ciągoty do takich tematów), a pod choinką znalazła wydrukowaną okładkę wraz z opisem. Już nawet przeczytała więcej niż opis.


Promocje świąteczne w ebookowym świecie były i minęły. Można sobie śledzić nowe, ale 2 ważne sprawy:
* skończyły działalność ebooki.Allegro - tylko do 16ego stycznia można ściągnąć zawartość półki. Miałam nadzieję, że półka (jak cała księgarnia) przeniesie się również na konto Allegrowe, ale jak dotąd nic takiego nie miało miejsca, mimo, że do e-bookarni logowałam się przez serwis. Czeka mnie więc trochę pobierania, bo do tej pory archiwizowałam wyłącznie pliki mobi. Czas już pobrać ePuby.
* Nexto zmieniło właściciela, danymi zawiaduje w tej chwili e-Kiosk. Zgodnie z informacją niezaakceptowanie nowego regulaminu zaskutkuje usunięciem konta, a w konsekwencji utraci się dostęp do kupionych plików.