niedziela, 11 stycznia 2015

Pachnący Wrocław

Kilka razy w tygodniu o świcie wędruję do najbliższej piekarni po świeże pieczywo. Ostatnio w ciemnościach mijam śliczne miejsce: Pracownię Przytulności


Jest to bardzo miłe źródełko nieprzyzwoicie drogich świec i wosków Yankee Candle, Kringle, Busy Bee... pachnących, ręcznie robionych mydeł, oryginalnych dekoracji. Niestety Córka zachorowała na Yankee Candle, a ja razem z nią. Za to Mąż uznał zapachy wydzielane przez kominek za obrzydliwe. Uważajcie Babeczki: faceci na różne "Syropy klonowe" czy "Lukrowane ciasteczka" mogą reagować nerwowo, szczególnie kiedy się dowiedzą, ile kosztuje taki jeden "śmierdziuch".
Przy okazji poszukiwań innych źródeł Yankee, trafiłam do Starej Mydlarni. Kawowy eliksir do kąpieli, który tam kupiłam, skuszona jego cudną kawowością i 20-procentowym rabatem, już czeka, kiedy znajdę trochę czasu na powylegiwanie się w wannie. A przy okazji woski - tarty Yankee Candle kosztują tam 6 zł za sztukę.
Celem sobotniej wyprawy w uliczki Starego Miasta była wizyta w nowootwartym Ładnie Pachnie - następcy Wrocławskiej Mydlarni, zamkniętej z końcem roku. W czasie otwarcia skusił nas 20-procentowy rabat na wszystko. Przy okazji znalazłam wosk, który nawet mężowi przypadł do gustu (za to Córce nie bardzo): "Birchwood" WoodWicka - świeży, delikatny, bardzo przyjemny zapach. Chciałoby się, żeby tak pachniało powietrze i wydaje się, że może tak pachnie gdzieś, gdzie nie ma ludzi...


Nie będę ukrywać, że najbardziej lubię Pracownię Przytulności. 
Oby się utrzymała w naszej noszącej ślady dawnej urody, ale cuchnącej psim łajnem okolicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz