środa, 5 czerwca 2013

Skrzydła sfinksa

Z ogromną przyjemnością sięgnęłam po kolejny kryminał z komisarzem Montalbano w roli głównej.

Akcja – tym razem zabójstwo młodej imigrantki z Rosji i sfingowane porwanie lokalnego biznesmena – nie ma dla mnie większego znaczenia. Niemal niknie wśród barwnych postaci i kolorytu miejsca. Vigata, po raz kolejny, staje się miejscem rzeczywistym, jakby istniała gdzieś na mapie Sycylii. Relacje między postaciami są mocno zarysowane, a dialogi soczyste.

Montalbano dobrze je (aż ślinka cieknie przy czytaniu), kąpie się w morzu (chciałoby się, jak on, wyjść z domu prosto na plażę), patrzy na świat oczyma dojrzałego mężczyzny, zdegustowanego coraz większym zobojętnieniem, biurokratyzacją, a nade wszystko brutalizacją otoczenia. Pracuje jako komisarz policji, bo to robi najlepiej. Nie przebiera w słowach…
Ta książka to dobrze wyważona mieszanina akcji, opisu i humoru (Catarella i rozmowy Montalbana z kwestorem są nie do pobicia) z niemałą szczyptą gorzkich obserwacji.

Andrea Camilleri
Skrzydła sfinksa
tyt. oryginału: "Le ali della sfinge"
tłumaczenie: Monika Woźniak
wydawnictwo: Noir sur Blanc, Warszawa 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz