Akcja – tym razem zabójstwo młodej imigrantki z Rosji i sfingowane
porwanie lokalnego biznesmena – nie ma dla mnie większego znaczenia. Niemal
niknie wśród barwnych postaci i kolorytu miejsca. Vigata, po raz kolejny, staje
się miejscem rzeczywistym, jakby istniała gdzieś na mapie Sycylii. Relacje
między postaciami są mocno zarysowane, a dialogi soczyste.
Montalbano dobrze je (aż ślinka cieknie przy czytaniu),
kąpie się w morzu (chciałoby się, jak on, wyjść z domu prosto na plażę), patrzy
na świat oczyma dojrzałego mężczyzny, zdegustowanego coraz większym zobojętnieniem,
biurokratyzacją, a nade wszystko brutalizacją otoczenia. Pracuje jako komisarz
policji, bo to robi najlepiej. Nie przebiera w słowach…
Ta książka to dobrze wyważona mieszanina akcji, opisu i
humoru (Catarella i rozmowy Montalbana z kwestorem są nie do pobicia) z niemałą
szczyptą gorzkich obserwacji.
Andrea Camilleri
Skrzydła sfinksa
tyt. oryginału: "Le ali della sfinge"
tłumaczenie: Monika Woźniak
wydawnictwo: Noir sur Blanc, Warszawa 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz