czwartek, 2 stycznia 2014
paskudny DRM
Na stronie ebookpoint jest oznaczenie będące deklaracją, której znaczenia nie pojmowałam do czasu próby odczytania "Robokalipsy". Kupiłam tę książkę, czy też plik, nie do końca zdając sobie sprawę, czymże jest ten DRM, ze świadomością, że epub można (podobno) łatwo zamienić na mobi odczytywane przez kindle. Okazuje się jednak, że DRM (zastępowany przez znak wodny, ale ciągle jeszcze pałętający się po księgarniach), jest solidnym zabezpieczeniem pliku i bez dodatkowych narzędzi nawet się go nie otworzy.
Zdania co do zdjęcia zabezpieczenia z zakupionego pliku są oczywiście podzielone, jednej interpretacji nie ma, ale wkurzające jest, że nie mogę przeczytać kupionej książki, bo mój czytnik nie wspiera epub.
Kwestie zabezpieczenia DRM obczytałam w Świecie Czytników, Bookotece (podlinkowanie za ŚCz, kwestie prawne), oraz, co szczególnie mnie zaiteresowało, na blogu Legimi, czyli e-księgarni.
Niestety wszystkie te artukuły już troszkę starawe, więc trochę zabrakło mi informacji, jak dobrać się do kupionego pliku, ale nawet dla mnie okazało się możliwe uaktualnienie wiadomości i ułożenie algorytmu w oprciu o "magiczne pudełko", czyli Calibre.
Ach, wcześniej napisałam do księgarni, prosząc o zdjęcie DRM. Otrzymałam odpowiedź: "Niestety nie jesteśmy w stanie zdjąć tego zabezpieczenia, ponieważ byłoby to nielegalne." i propozycję wymiany pliku na inny, bez DRM. Sęk w tym, że mam ochotę na przynajmniej jeszcze jedną książkę z tej księgarni, również zabezpieczoną DRM i niedostępną gdzie indziej. Mam wprawdzie wersję papierową, ale w skanowanie i konwertowanie nie chce mi się bawić, a gryzoń jednak budzi we mnie pewien opór.
Pierwsza rzecz, to ściągnięcie i zainstalowanie Adobe Digital Editions. Następnie ściągnęłam plik, a właściwie kod url na swój komputer ze strony sklepu
i zapisałam go, po czym dodałam do biblioteki Adobe.
W efekcie w "moich dokumentach" w automatycznie utworzonym folderze "My Digital Editions" pojawił się plik epub z możliwością przeczytania na komputerze po otwarciu z poziomu biblioteki Adobe.
Komputera nosić ze sobą jednakowoż nie będę, więc działałam dalej.
Calibre już miałam zainstalowane i skonfigurowane wcześniej (choć o tym innym razem), zaczęły się więc poszukiwania wtyczki. Na ŚwCz dostałam link do strony Alfa, ale sobie z nią nie poradziłam, chociaż faktycznie wszystko na niej jest. Skorzystałam z dużo bardziej łopatologicznej i świeższej niż w ŚwCz instrukcji. Po zainstalowaniu wtyczki (nazywa się teraz tools_v6.0.7, chociaż na blogu Alfa jest już kolejna wersja z 8ką na końcu) wystarczyło już tylko zaciągnąć zabezpieczony epub do biblioteczki Calibre i go przekonwertować, a następnie już gotowy plik przerzucić do czytnika. Uff...
Warto równiż dodać, że za 30 dolarów można kupić program do od-DRM-owania e-booków.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz