Atticus O'Sullivan zapytany o wiek odpowiada "21..." i to nie jego wina, że pytający dopowiada sobie "lat", choć powinien dodać "stuleci". Atticus starannie ukrywa swój wiek, bo zdradza doświadczenie w sztuce przeżycia. A gdy się jest druidem, któremu niejeden życzy śmierci, bezpieczniej jest być niedocenionym przez wrogów. Atticus jest nie tylko druidem, on jest Ostatnim Druidem i do tego Żelaznym Druidem, a to niezwykłe, ponieważ żelazo osłabia magię, a dla niektórych istot jest śmiertelne, a Żelazny Druid magią posługuje się całkiem sprawnie. Poza tym jest arogancki, błyskotliwy, wygadany i trochę zarozumiały. Kłamie i oszukuje, czasem bawi się kosztem innych. Jest spleciony z Ziemią, nie może jej skrzywdzić. Nie łamie danego słowa, jest lojalny wobec przyjaciół... No to pojechałam prawie jak z notki wydawniczej (oj, wiem, nie tak zgrabnie) i wystarczy. To wszystko i więcej można poczytać w dowolnej księgarni internetowej i na stronach wydawnictwa Rebis.
Dawno tak dobrze się nie bawiłam czytając książkę/i. Soczysty, żywy, często bardzo dosadny język (chwała tłumaczce) opisuje niezwykle barwne postaci zaczerpnięte wprost z różnego rodzaju mitologii, wierzeń i religii. Pojawiają się bogowie hinduscy, nordyccy, nawahijscy, panteon grecki i rzymski, i Jezus też, a jakże, ze wszystkimi atrybutami boskości, ale nieco rasta..., i demony z piekła rodem, i nawet Śmierć. Życie na ziemi zostało wzbogacone o czarownice, wilkołaki, wampiry... Są wróżki (raczej nieprzyjemne), krasnoludy, ghule, driady, cisowce, mroczne elfy... A żywiołaki są przekochane... Na celtyckie plecionki już nigdy nie spojrzę obojętnie: idea splotów istniejących pomiędzy ludźmi a naturą, i we wszystkim, co powstaje z natury, jest zwyczajnie ładna. Tam gdzie jest natura jest harmonia, a harmonia, równowaga, jest najważniejsza. Druid widzi sploty, potrafi tworzyć nowe, rozplatać już istniejące - na tym polega jego magia.
Akcja wszystkich książek jest bardzo wartka, momentami szalona. Serię trzeba czytać w ściśle określonej kolejności, ponieważ następujące po sobie opowieści nie są domknięte i zawierają przyczynę kolejnej awantury z udziałem ostatniego druida.
O ile przez pierwsze dwie części przekicałam dość radośnie (choć krew się lała), to "Między młotem a piorunem" zasmuciła mnie (nie tylko z powodu Ratatoska) i nieco zniesmaczyła (bynajmniej nie z powodu rasta-Jezusa). Bohater przestał być sympatyczny, jego decyzje stały się raczej krótkowzroczne i obarczone fatalnymi konsekwencjami. Na szczęście kolejne dwie części, mimo eskalujących problemów, znów uczyniły Atticusa O'Sullivana znośnym gościem.
Koniecznie trzeba wspomnieć Oberona, długowiecznego wilczarza irlandzkiego, który ma swoje psie poglądy na wszystko i chętnie się nimi dzieli. Rozmowy Atticusa z Oberonem są świetnym urozmaiceniem - czasem dotykają całkiem istotnych spraw. Z jednej z takich rozmów pochodzi zdanie: "Naprawdę dobrze jest mieć jakieś marzenie, ale tylko póki nie zaczyna ono zżerać twojej radości z teraźniejszości". Wszystko na temat współczesnej gonitwy za lepiej, ładniej, wygodniej, cudniej...
W "Kronikach Żelaznego Druida" nie ma wątku romatycznego (i wcale go nie brakuje), chociaż jest cała galeria interesujących postaci kobiecych, w której szczególne miejsce zajmuje Granuaile. Granuaile jest piękna (druid co chwilę się na nią zagapia i myśli o baseballu), wysportowana, niezależna i chce zostać druidem. Z jej udziałem rozmowa obrazująca dosadny język książki (aczkolwiek to fragment chyba do tej pory najdosadniejszy):
Granuaile i Atticus w "Kijem i mieczem" stanowią już interesującą "gwiazdę podwójną". Mam nadzieję, że autor się jej nie pozbędzie w dalszym ciągu cyklu przewidzianym podobno na 9 powieści.
W Stanach już się ukazała 6a część, a za pół roku przewidziana jest premiera 7ej, z niecierpliwością czekam na tłumaczenia.
Z oficjalnej strony autora można za darmo ściągnąć opowiadanie "Clan Rathskeller" i "Test of Mettle", niestety tylko w pdf-ie (jeszcze nie próbowałam konwersji pdf-a na mobi, a z ekranu czyta się beznadziejnie...). I dodatkowo przy przejściu ze strony Kevina Hearne'a do strony Amazona otrzymuje się "szeptane ceny" na "The Chapel Perilous" ($1,22), "Grimoire of the Lamb" i na "Two Ravens and One Crow" (po $2,99) - nie wiem, czy to stała oferta i czy na pewno tyle by ściągnęło z karty... Nie próbuję, bo aż tak biegła w angielskim nie jestem, wystarczy mi, że zmierzę się z opowiadaniami ;) Wszystkie te opowieści uzupełniają "Kroniki...".
"Kroniki Żelaznego Druida" to czytadło (zaliczane do urban fantasy) prima sort: mało wymagające, ale błyskotliwe, dynamiczne i zabawne, pozbawione zadęcia i sentymentalizmu, wciągające w barwnie opisany mityczny świat, który splata się z miejską szarzyzną. Polecam.
Kevin Hearne
Na psa urok
Raz wiedźmie śmierć
Między młotem a piorunem
Zbrodnia i Kojot
Kijem i mieczem
tłumaczenie: Maria Smulewska
Dom Wydawniczy Rebis
w wydaniu papierowym stron: 296 + 400 + 408 + 424 + 368
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz