Prośba o rabat (bo kupuję dla 2 osób, bo kupiłem bilet w ubiegłym roku, bo jestem znajomym, znajomego waszego stałego klienta) podnosi mi ciśnienie w okolice apoplektyczne.
Pasażerowie tkwią w przkonaniu, że linie lotnicze płacą nieprawdopodobne wprost sumy za każdy wystawiony bilet lotniczy.
No to proszę bardzo. Wczoraj wystawiłam bilet za przeszło 11 tys. zł:
Niewtajemniczonym podpowiadam:
* total doc, czyli cena całego biletu: 11 552,33 zł
* tax, czyli wszystkie mityczne już podatki, opłaty paliwowe i lotniskowe: 2019,33 zł
* comm, to commission, czyli prowizja wypłacana przez linię lotniczą agentowi wystawiającemu bilet: 0,95 zł
Jeżeli bilet do Chicago w ostatniej promocji Lufthansy kosztuje powiedzmy ok. 1800 zł, z podstawą 314 zł, to za wystawienie takiego biletu agent dostaje 3 grosze.
Niedawno rozmawiałam z klientem, z którym na temat jego podróży korespondowałam przez 2 tygodnie. Wysłałam mu kilka, czy kilkanaście propozycji, pasażer zmieniał oczekiwania względem trasy i terminów. Kiedy przyszło do wpłaty, zażądał zniżki - odpowiedziałam, że i tak ma obniżoną opłatę transakcyjną do 100 zł (normalnie doliczyłabym 130), więc jeszcze dodatkowe 80 zł nie wchodzi w grę. Nie wiem jak długo byśmy się szarpali, gdyby nie to, że w końcu nie wytrzymałam: "za pana bilet linia lotnicza wypłaci nam 16 groszy". Bilet kosztował blisko 7 tys. Pasażer uwierzył... Ale miałam też takiego, który mi powiedział "bzdury mi pani opowiada", ale siedział przede mną, a jego 2 bilety były już wystawione, więc zobaczył: po 8 groszy prowizji za każdy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz