wtorek, 24 września 2013

Sting: Symphonicities

Kupiłam płytkę, bo, no cóż, "to Sting" a jeszcze symfonicznie, na pewno mi się spodoba... Niestety. Płytka do odstrzału. Może źle nagrana, a może pomysł na nią nie taki. Lubię koroneczki budowane ze smyczków nawet na bazie popu, ale tu one jekieś takie papierowe są.
Wysłuchałam kilka razy "Every Little Thing She Does Is Magic":
ale w wersji oryginalnej, ma jednak więcej ikry, życia, energii:
A Mąż kazał mi natychmiast wyłączyć Roxanne, twierdząc, że nie zniesie tak jej wykastrowanej wersji.

Szkoda. Recenzje były obiecujące, ale płyta nie trafiła w mój gust.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz