Już jutro polska premiara.
W kosmosie toczy się rutynowa amerykańska misja naprawcza. Troje astronautów dokonuje napraw w przestrzeni kosmicznej, dwoje asekuruje ich z pokładu wahadłowca, oczywiście wszystkim towarzyszy głos z Houston. Jednocześnie w innej części Kosmosu na skutek zestrzelenia satelity, dochodzi do reakcji łańcuchowej, kolejnych wybuchów. Wahadłowiec i naprawiany teleskop trafiają pod ostrzał kosmicznych śmieci. Śmierci unika jedynie kosmiczna świeżynka dr Ryan Stone (Sandra Bullock) i dowódca misji, stary wyjadacz, Matt Kowalski (George Clooney). Rozpoczyna się dramatyczny powrót na Ziemię. Dramatyczny tym bardziej, że wahadłowiec został zniszczony... W Kosmosie nie ma grawitacji, nie ma ciśnienia, nie ma powietrza, nie ma życia... (jak informują nas twórcy na początku filmu).
Film jest rzeczywiście niezwykły. Widoki Ziemi zapierają dech w piersi. Zorza polarna, huragan, miasta roziskrzone milionami światełek, wschód Słońca. Cuda, jakie miało okazję oglądać tak niewielu ludzi.
Twórcy zadbali o szczegóły: uderza cisza. Bo Kosmos jest cichy. Fantastyczna jest scena, kiedy Stone chroni się w śluzie stacji kosmicznej: wraz z wypełnianiem pomieszczenia powietrzem zaczynają pojawiać się coraz gwałtowniejsze dźwięki. Albo odkręcanie śrub. Spodziewasz się warkotu wkrętarki, a słyszysz, czujesz tylko wibrację przenoszoną przez ciało.
Bez grawitacji łzy nie spływają po policzkach, przedmioty się unoszą, człowiek staje się zupełnie bezwładny, bezradny, bezwolny...
Nie wątpię, że w tej całkiem dopracowanej wizji znajdą się błędy (nie powiem nad czym sami dyskutowaliśmy, bo nie chcę zdradzać skromnej fabuły pozostającej na usługach efektów specjalnych). Znawcy tematu wytkną je nieubłaganie. Ale film się broni niezwykłą widowiskowością, szczególnie oglądany na wielkim ekranie w 3D.
Mnie również urzekła muzyka. W filmie tak idealnie dopasowuje się do obrazu, że niemal jej nie zauważyłam, ale w końcowej, obrzydliwie patetycznej scenie, nie sposób jej nie dostrzec. Piękna, miejscami nastrojowa, niekiedy dramatyczna, cudownie epicka. Napisy końcowe to był czas, w którym zdecydowałam, że soundtrack Stevena Price'a znajdzie się na mojej liście must-have.
A jednak nie powstrzymam się: Końcowa scena. Obrzydliwie patetyczna. Poczułam się jak w tych głupich sitcomach z publicznością, gdzie pokazuje się ludziom stosowne napisy: "śmiech", "uuuu" i nie wiem, co tam jeszcze. Tu było tak: "Uwaga! Teraz będzie symbolicznie i wzniośle o wspaniałości (amerykańskiego) człowieka, jego harcie, sile ducha i niezłomności. Wzruszamy się wszyscy do łez! Natychmiast!"
Grawitacja
Gravity
2013, USA, Wielka Brytania
Premiery kinowe:
Polska - 11 październik 2013
USA - 04 październik 2013
Świat - 28 sierpień 2013
reżyseria: Alfonso Cuarón
scenariusz: Alfonso Cuarón, Jonas Cuaron
muzyka: Steven Price
zdjęcia: Emmanuel Lubezki
obsada:
Sandra Bullock - Dr Ryan Stone
George Clooney - Matt Kowalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz