środa, 23 października 2013

o czytnikach

Po pierwsze: koniecznie e-papier. Nie męczy oczu. Baterie starczają na baaardzo długo. Najbardziej przypomina prawdziwą książkę.


Dla kontrastu: tablet trzeba ładować co chwilę (patrząc na smartfony - co drugi, trzeci dzień, niektóre codziennie). Świeci toto po oczach niemiłosiernie - siedzicie przed komputerami, więc wiecie jak jest. Kolor owszem ma, ale czy dla powieści jest to istotne?
Po drugie: wycofuję się z PocketBooka 623 Lux Touch. Parametry ma świetne, wydaje się, że lepsze od Paperwhite'a. Podoba mi się jego dualizm, czyli i przyciski i dotyk. Już mówiłam o e-papierze: jednak nieco gorszy od Kindla, ale to go nie dyskredytuje. Natomiast różnica w czasach uruchamiania owszem: jest powalająca. Podczas gdy Paperwhite jest gotowy do czytania właściwie w momencie otworzenia okładki (tej sprytnej z magnesikiem), a Kindle 5ka w kilka sekund od włączenia, o tyle PocketBook 623 ładuje się, ładuje... i ładuje... i klepsydra jeszcze... i strona startowa... ładuje się... Kindle widzę w akcji codziennie, Touch Luxa sprawdziłam sobie w Empiku... Jeśli mi ktoś da, to wezmę i się szalenie ucieszę, ale jeśli mam kupić, to wybieram Kindle'a, bo w czytniku fajne jest to, że można go wyjąć w każdej chwili i poczytać, a jeśli ma się 3 minuty, szkoda marnować 1,5ej na uruchomienie czytadła. 
Po trzecie: czytników jest mnóstwo: Onyxy, Kobo, Nooki i trochę różnych no-name'ów. Niektóre nawet z pearlem. Niektóre podobno świetne, niektóre bez oficjalnej dystrybucji w PL. Postanowiłam nie zawracać sobie nimi głowy. Kundelki się spisują, więc po co szukać dalej?
Po czwarte: jeżeli już Kindle, to który? Powiem szczerze, że najchętniej widziałabym coś pomiędzy 5ką a PW. Kindle Classic jest koszmarem, jeżeli trzeba coś na nim zapisać, zalogować, dodadać komentarz, ale przyciski działają sprawnie, strony odświeżają się szybko, bateria jest super wydajna. Złego słowa nie powiem. To czego mu brakuje, to światło. Faktycznie pod tym względem PW jest nie do pobicia. Niestety podświetlenia nie da się wyłączyć zupełnie, wprawdzie kartka jest bielsza, ale wydaje mi się, że bateria jednak trzyma krócej. Ekran jest bardzo czuły, odświeżanie bez zarzutu, ale przycisków jednak mnie osobiście brakuje. Przynajmniej home powinien zostać, ale i przekładanie kartek by nie zaszkodziło... czyli to co jest w PocketBooku ;-)
Po piąte: ceny. PW jeszcze za bardzo nie staniał. Wyszła nowa wersja, nieco poprawiona. Przy zakupach w PL troszkę obawiam się egzemplarzy z okresu, kiedy PW nie były jeszcze oficjalnie wysyłane do Polski - podobno było dużo zwrotów z powodu wyraźnie widocznych smug światła z diod, czyli nierównomiernego oświetlenia strony. Amazon to poprawił i do Polski w oficjalnej dystrybycji trafiły egzemplarze bez tego feleru. W PW Córki strona jest oświetlona równomiernie, ale na YouTubie łatwo zauważyć, co ludzi wkurzało. Więc osobiście nie rzucałabym się na wersje refurbished. Klasyczny Kindle jest dużo tańszy, za 350 zł można kupić wersję bez reklam (a tylko taka jest u nas legalna, więc uwaga na special offers, SO, wersje sponsorowane, czy wersje z reklamami, bo różnie je teraz opisują - one są tylko do dystrybucji w USA), ale niestety nie ma światełka i do czytania wieczorem potrzebna jest lampka (albo komórka w krytycznej sytuacji - sama widziałam jak Mąż w kinie, czekając na film, czytał swoją książeczkę przy świetle z ekranu komórki). 
Po szóste: gdzie kupić? A bo ja wiem? Jedyną oficjalną drogą jest zamówienie z Amazonu. Ale jak się podolicza opłaty, VAT-y i transport, to ze 139 dolców robi się 200 za PW. Za tyle można kupić w PL, nie martwiąc się o przewalutowania i inne takie. Kombinuję zakup w Stanach, ale nie wiem, czy się uda... Nawet w Anglii jest taniej. Waterstones przysłał mi właśnie info, że Paperwhite'y kosztują u nich 89GBP (PW2 za to 109 GBP)... ech...
Po siódme: czytam sobie systematycznie Świat Czytników, a tam o Kindle'ach jest prawie wszystko. Polecam.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz