Noc w kinie to zawsze wyzwanie. Tym razem energetyzująca dawka Thora nie pozwoliła zasnąć...
Enemef, czyli nocny maraton filmowy jest imprezą, a nie typowym sensem. Często zbiera fanów serii, aktora, więc atmosfera bywa niezwykła.
Tym razem zaprezentowano 3 filmy: "Thor", "Avengers" i premierowo "Thor. Mroczny świat". Wszystkie w 3D, co przy filmach ze zrealizowanymi z tak wielkim rozmachem efektami specjalnymi jest ogromnym atutem.
Tym razem atmosfery bym nie przeceniała, ale kino było pełne i chyba wszyscy nieźle się bawili...
"Thora" obejrzeliśmy niedawno, bo płytę można już kupić za szalone 12 zł w sklepie nie dla idiotów. Podobał mi się ten film, jeszcze bardziej w 3D. Niewymagająca rozrywka dla całej rodziny, zrealizowana z dużym rozmachem. I zawsze przyjemnie zobaczyć Hopkinsa na ekranie. Podobało mi się przeniesienie Asgardu w kosmos i powołanie się na klasyka s-f Athura C. Clarke'a "Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii.", uzasadniające ten koktail mitów i czarów z dodatkiem astrofizyki. Jednocześnie uważam ten film za najsłabszy pokazany w cyklu... z całym szacunkiem dla monumentalnej wizji Kennetha Branagha.
Najmniej spodziewałam się po "Avengers". Zapowiadało się kiczowato: bohaterowie Marvela w jednym filmie: Thor, Hulk, Iron Man, Wonder Woman, Kapitan Ameryka... rany... to powinna być katastrofa. Tymczasem był to być może najlepszy film w tym towarzystwie. Przede wszystkim był zabawny: mnóstwo humoru słownego i sytuacyjnego. Troszkę amerykańskiej patetyczności się zdarzyło, ale komiksowe postaci zagrane były z dystansem (za wyjątkiem Chrisa Evansa - Kapitan Ameryka zwyczajnie mnie wkurzał). Robert Downey Jr., Gwyneth Paltrow, Samuel L. Jackson - sama przyjemność. I Hemsworth wcale nie musiał się rozbierać ;-) Scena nie do pobicia: Hulk z Thorem - męskie porozumienie, wspólna walka i... Polecam: popkultura w najlepszym wydaniu - zabawna i efektowna jednocześnie.
"Thor. Mroczny świat" utrzymał się w monumentalnym klimacie pierwszej części. Niezwykłe krajobrazy, nieistniejące miasta i istoty odmalowane zostały pięknie i sygestywnie, jak w pierwszej części; ale to czym "Mroczny świat" przewyższa pierwszego "Thora" to humor - ze sceną, w której Thor wkracza do mieszkania Jane i wiesza swój młot na wieszaku obok płaszczy, na czele. To niezwykłe, że udało się pogodzić specyficzny żart z dostojnym otoczeniem Asgardu i zaprzeczającymi wszelkiej wesołości mrocznymi elfami. Pięknie udało się połączyć dramatyzm walki z ogarniającym świat śmiertelnie niebezpiecznym eterem z ludźmi i przedmiotami (Mjolnirem w szczególności) miotanymi pomiędzy przestrzeniami 9 światów. Polecam. Świetna zabawa, choć mroczne elfy mogą się przyśnić...
Muzyki muszę posłuchać jeszcze raz. Podobały mi się smyczki w finale Thora (Patrick Doyle). Alan Silvestri jest dla mnie nierówny - podobało mi się kilka co dynamiczniejszych fragmentów w Avengersach, poza tym bez rewelacji. Natomiast zupełnie nie zwróciłam uwagi na muzykę Briana Tylera w "Mrocznym świecie". Być może doskonale spełniała rolę ilustratorską. Warto sprawdzić, czy obroni się bez obrazu...
I jeszcze jedno: tak, masz rację, Hemsworth to ciacho, szczególnie bez koszuli ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz