"W otchłani mroku" to kolejna książka napisana sprawnie, z erudycją godną uniwersyteckiego wykładowcy, ale jednocześnie ukazującą najgorsze upodlenie. Tu nie ma wyszukanej zbrodni i eleganckiego śledztwa. Ze stron płynie krew, śluz, uryna i błoto na równi z filozoficznymi wywodami. Bandyci są zwyrodniałym ludzkim bydłem. Trudno też o sympatię do śledczych, co z tego że wykształconych, inteligentnych i błyskotliwych, skoro jednocześnie okrutnych, podstępnych, brutalnych, niemal sadystycznych i to nie zawsze wyłącznie wobec kanalii, które tropią.

Idea "Patodycei" do mnie nie przemawia. Nie ogarniam jej moim mało humanistycznym rozumkiem. Świat jest coraz bardziej okrutny. Ewolucja to brutalna selekcja, jak współczesne społeczeństwo. Media pokazując coraz więcej okropności, zobojętniają nas na zło i na dodatek mogą stanowić inspirację dla przeróżnych psycho- i socjopatycznych świrów.
Podsumowując jest co czytać, a lektura raczej przesadnie lekka nie będzie.
I jeszcze cytaty odnoszące się do roku roku 2012, bo książka obejmuje również wydarzenia z roku 1989, 1991 i 2012:
"... termin *humanista* w dzisiejszych czasach oznacza tylko *ten, który nie lubi matematyki*"
"Sytuacja jest groźna. Polska oświata obumiera. Matura straciła swe znaczenie. Jest byle jakim sprawdzianem, który byle kto zdaje. Absolwenci tak zwanych liceów nie potrafią się skupić, nie potrafią składnie pisać ani mówić."
Marek Krajewski
W otchłani mroku
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków, 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz