Troszkę już odgrzewany temat, bo premiera "Sezonu burz" miała miejsce jakiś czas temu, ale temat jest ciekawy. Nietpliwie nowy "Wiedźmin" Sapkowskiego był premierą tego roku. Przedsprzedaże rozpoczęły się chyba ze 2 tygodnie przed premierą, sprzedawcy zapewniali, że w dniu premiery książka zostanie dostarczona. Oczywiście czytnikowcy czekali na wersję elektroniczną, a tu żaba... nie ma i nie będzie. Przynajmniej narazie i oficjalnej wersji. Bardzo fajne artykuliki w Świecie Czytników i na blogu jestkultura z tej okazji powstały, a dyskusje pod nimi mocno mnie wciągnęły. Zrzut z ekranu zabawnej wymiany zdań właśnie z "jestkultura.pl" i wdzięczne porównanie książek papierowych i e-booków do kobiety:
Właściwie niewiele więcej da się dodać, ale... po skończeniu trylogii Millenium, postanowiłam rzucić się na nowego Camilleri'ego. I rozczarowanie mnie spotkało ogromne. Przewędrowałam kilka księgarń - w żadnej książki nie było (o, przepraszam, w Empiku pani powiedziała, że zgodnie z system mają na stanie 7 sztuk, ale jeszcze chyba nie rozpakowali). Właściwie wersję elektroniczną kupiłabym natychmiast (może ktoś z rodziny by się ulitował i użyczył kundelka), ale Noir sur Blanc jeszcze jej nie wypuściło. I tak oto znalazłam się w "sezonie burz"... Bardzo rozczarowana zamówiłam książkę w Matrasie (wyszło prawie najtaniej), ale o lekturze w długi weekend mogę tylko pomarzyć... W tym przypadku marzyłoby mi się combo - papier + e-book ;-) Ech, Camilleri nie Sapkowski, ani Brown, premiera była minęła, książek na półkach brak. Smutno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz