Bardzo podoba mi się idea bitwy tytułów, która angażuje czytelników i zapewne przekłada się na liczbę odsłon strony. Marketingowo pomyślane świetnie. Zresztą to nie pierwsza tak dobrze pomyślana akcja Publio: całe urodziny były nastawione na utrzymanie uwagi przez cały dzień i to nie tylko w księgarni przez udostępnianie promocji w 8 różnych działach tylko przez 3 godziny przez okrągłe 24 godziny urodzinowej doby, ale również przez działania na FB (być może w innych portalach społecznościowych również). Szczególnie ujęła mnie akcja, w której zapytano użytkowników jaką dowolną, jedną, książkę wybraliby do przeczytania. Po kilkudziesięciu minutach osoby, które odpowiedziały, dowiedziały się, że tego właśnie e-booka otrzymają w prezencie. Publio zobowiązało się nawet do negocjacji, jeśli danej publikacji nie ma w ofercie (widziałam wśród marzeń najnowszą książkę Hugo-Badera, na którą wyłączność ma chyba Woblink) lub nie ma wersji elektronicznej. Ja sama skorzystałam z możliwości pobrania za darmo książki Stasiuka również z jakimś specjalnie opublikowanym kodem z okazji przekroczenia 6 tys. polubień.
Wracając do "Wielkiej bitwy tytułów"... Kilka miesięcy temu bitwa dotyczyła 2 książek Lackberg "Księżniczki z lodu" i "Zamieci śnieżnej...". "Księżniczkę..." już miałam (zresztą jako gratis od Publio za rejestrację w księgarni), ale druga pozycja mnie interesowała. Zastanowiłam się przez moment, czy nie wrzucić do Świata Czytników prośby o głosowanie na "Zamieć...", jeżeli ktoś nie jest zainteresowany żadnym z tytułów, ale zrezygnowałam z pomysłu z różnych względów. Ciekawa jednak byłam, co by się stało...
I przy którejś kolejnej odsłonie zabawy, ktoś odważył się poprosić o głosowanie czytelników bloga. Wsparty tytuł wygrał, głosów na oba tytuły było niemal tak dużo, jak przy głosowaniu na bodaj tytuły Grzędowicza. Oczywiście rozgorzała gorąca dyskusja, trochę polało się żali, ale cel marketingowy został z całą pewnością osiągnięty, a nawet przekroczony z nawiązką, bo jestem święcie przekonana, że tak naprawdę nie chodzi o ilość sprzedanych w tej promocji e-booków. Głosowanie nie jest zobowiązaniem do zakupu. Mobilizacja zwolenników każdej z książek się zwiększyła, czyli więcej osób musiało sobie przekazać informacje, odwiedzić stronę... Publio podlinkowało Świat Czytników, informując w ten sposób o poruszeniu wśród czytnikowców. Wszystko przełożyło się na reklamę, liczbę klikięć w ciągle jeszcze przecież niszowej działce. Nie mam pojęcia, czy sprzedano więcej sztuk zwycięskiego tytułu. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że nie, ale zaryzykowałabym też stwierdzenie, że nie do końca o to chodziło.
Aktualna bitwa nie przyciągnęła aż tylu internautów. Żywo jestem zainteresowana "Piątą porą roku" (proszę, proszę, zagłosujcie!) jako nowszą z serii, a więc jeszcze tak mocno nie przecenianą...
prosze bardzo - moj glos dla Ciebie. Tez lubie bitwe tytulow :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń