środa, 16 kwietnia 2014

no to woblink stableciał

To już uzależnienie: niemal codzienne wejście do internetowych księgarń uczciwie trzeba tak nazwać. Przed totalnym upadkiem trochę mnie broni przegląd promocji w Świecie czytników, ale czasem i w środku nocy mnie przygna, żeby sprawdzić jakąś okazję dnia. Inna rzecz, że zdarzyło mi się nie upolować fajnej książki za bezcen, bo postanowiłam walczyć z nałogiem ;)
Dziś w obliczu opóźnienia informacji promocyjnych sama zaczęłam przeglądać oferty zaczynając od księgarni, która od dłuższego czasu jest moim numerem 1 (do tego stopnia, że "Kronikę wykrakanej śmierci" kupiłam u nich, chociaż w ebookpoint była odrobinę tańsza) - czyli do Woblinka. Zmiana rzuciła mi się po oczach od razu, choć stylistyka nie została zmieniona. Woblink zrobił się banerowy i jak nic przyjaźniejszy macaczom ekranów. Ogólny wygląd bardzo się nie zmienił oprócz skulfonienia całości, więc pewnie za bardzo narzekać nie będę, szczególnie, że ostatnio na Operze strona wyglądała mało ciekawie. Główny baner z promocjami wreszcie można przewinąć strzałkami (wcześniej męczyłam się z jakimś  irytującymi kropeczkami, choć nie wykluczam, że wcześniej tego nie przyuważyłam).
Wyszukiwanie nieco się zmieniło. Wydaje się, że będzie więcej możliwości, ale nie rozumiem czemu kategorie i wydawnictwa nie są ułożone alfabetycznie.
Nowością są przedziwne odznaki, jak dla dzieci w podstawówce. Jeżeli Woblink tak mocno idzie w społecznościówkę, to życzyłabym sobie, żeby oprócz (zamiast) avatara można było ustawić własny nick - niekoniecznie chcę, żeby ewentualne recenzje czy komentarze pojawiały się podpisane moim imieniem i nazwiskiem. Nie należę do pokolenia, które by chciało całą swoją aktywność w necie połączyć z FB czy innym tego typu portalem. Avatara jednakowoż pewnie sobie dodam ;)
Powyższe to drobiazgi, ale są rzeczy, które wydają mi się absolutnie do poprawki, jako mało intuicyjne. W dalszym ciągu po zalogowaniu do własnej biblioteczki dostaje się przez kliknięcie swojej nazwy użytkownika.  Na poziomie wejścia do biblioteczki jest wejście do schowka, czyli trzeba wypróbować, poklikać i się nauczyć. Mało to intuicyjne. Niby naturalnie schowek jest przy koszyku, ale wygodniejsze byłoby wejście do schowka albo do biblioteczki przez kliknięcie (tapnięcie, czy co tam) stosownej ikony. Nawet jeśli w danym momencie nie jestem zalogowana, to zarówno "schowek" jak i "moja półka" mogłyby w pierwszym etapie kierować do okna logowania.
Cóż jeszcze? Nie umiem dodać książki do schowka inaczej jak przez koszyk, a chętnie trzymam tam książki, bo przy logowaniu otrzymuję komunikat o zmianach cen obserwowanych publikacji, a to ogromna zaleta woblinkowego schowka.
W dalszym ciągu nie widzę blokowania zakupu książek, które już są na półce. Nie wiem, czy to problem ewentualnych niezgodności przy opcji zakupu na prezent.
Bardzo podoba mi się akcja bumerang i mam nadzieję, że Woblink z niej nie zrezygnuje. Kod w zanadrzu jest idealny w przypadku pożądanie budzących nowości albo nagłych zachciewajek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz